środa, 17 grudnia 2014

White Avenue czyli nowe życie Simson-a suhl ze zlomowiska (relacja z budowy)

Dziś po części opiszę rower którym jest Simson Suhl z 1951 roku, jest to rower produkcji Niemieckiej i został on znaleziony na złomowisku wraz z rowerem firmy Goricke którego już wcześniej opisałem, analogicznie idąc tropem roweru Goricke który jak wiemy należał do burmistrza przedwojennego Cieszyna ten rower był z tego co mi wiadomo jego małżonki i został zakupiony tuż po wojnie jako nowy. Rower był w dość kiepskim ogólnym stanie zachowania i z racji swojego jeszcze nie "poczciwego" wieku nie stanowił on dla mnie żadnej wartości kolekcjonerskiej... Miałem zamiar trzymać go dla dziewczyny której jeszcze w tedy nie miałem (i zresztą jest to nadal aktualny stan rzeczy) ale pojawił się chętny klient który  swojej małżonce chce sprawić prezent świąteczny. Klient jest przedsiębiorcą z Ustronia który jest perfekcjonistą i zaplanował każdy szczegół i detal roweru oczywiście ze względów technicznych nie wszystko jestem w stanie wykonać ale kiedy już faktycznie "nie da się" to staramy ustalić jakiś kompromis. Rower otrzymał piękne siodełko oraz manetki Angielskiej firmy Brooks, Holenderskie obręcze ze stali nierdzewnej, znakomite piasty Angielskiej firmy Sturmey archer przednia piasta posiada zintegrowaną prądnicę oraz hamulec rolkowy, a tylna dwu biegową piastę z bardzo ciekawym rozwiązaniem zmiany biegów-założenie było takie jak najmniej linek i kabli więc piasta posiada dwa biegi które zmieniamy za pomocą pedałów kiedy pedałujemy do przodu mamy załączony pierwszy bieg lekkie przekręcenie korbą do tyłu zmienia bieg na drugą pozycję i analogicznie działa to w drugą stronę, ale kiedy przekręcimy pedałami do tylu mocniej zadziała w tedy zintegrowany hamulec typu "torpedo" (dla niewtajemniczonych to po prostu hamulec taki sam jak w starszych rowerach). Co do reszty osprzętu nie będę się rozpisywał gdyż jest on również z górnej półki, błotniki to gięty jesion jeszcze prototypowa para, są one znacznie grubsze od tych które robię aktualnie przez co są ładniejsze, ale znacznie trudniejsze do wykonania cóż coś za coś... Tabliczki grawerował znakomity artysta rzemieślnik mój znajomy Pan Jerzy Wałga, na co dzień zajmuje się on rusznikarstwem artystycznym a ściślej mówiąc jest ostatnim człowiekiem który buduje regionalne strzelby z XVI w. zwane "Cieszynkami". Rower jest na tą chwilę poskładany na sucho w celu sprawdzenia wszystkich elementów oraz próbnej jazdy, w najbliższych dniach kiedy będzie gotów (musi to być zrobione przed wigilią) dodam jeszcze sporo ładniejszych zdjęć.
Jeszcze na złomowisku
Nie wiem jak nazwać tą czynność w języku Polskim tzn. się nie ma to zbytniego odpowiednika u nas (ang. Lug lining)... hm chodzi tutaj o malowanie linii wzdłuż muf, linie te mają tylko i wyłącznie charakter dekoracyjny, bardzo lubię to robić swoją drogą.
wspomniane wcześniej znaczki
               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz